Czy warto wybrać się do Muzeum Chopina w Warszawie?
Muzeum Fryderyka Chopina, mieszczące się w Zamku Ostrogskich w Warszawie, zostało w roku 2010 bardzo zmienione. Można nawet określić tę zmianę jako powstanie zupełnie nowego muzeum o tej samej tematyce - o Fryderyku Chopinie. Dawne gabloty z nutami i listami Chopina zostały zastąpione przez wielopoziomową przestrzeń "multimodalną".
"Muzeum multimodalne" to określenie, jakim w broszurze organizatorzy opisują muzeum z uwagi na możliwość odbioru przedstawianych treści: przez oddziaływanie na wiele zmysłów równocześnie oraz przez pobudzanie różnorodnych emocji. Jak to w praktyce wygląda i czy warto poświęcić 2 - 3 godziny na wizytę w muzeum?
Po pierwsze warto wcześniej kupić bilety - wyprzedzenie może być kilkudniowe lub kilkugodzinne. Szczególnie w weekend małe są szanse na dostanie biletu bez kilkugodzinnego wyprzedzenia. Bilet kupuje się na określoną godzinę rozpoczęcia zwiedzania.
W muzeum nie ma wyznaczonego kierunku czy trasy zwiedzania. Według broszury organizatorzy uznają to za plus, dla mnie było to trochę mylące - obawiałam się, czy aby nie pominę ciekawej części ekspozycji. Kolejne sale i piętra odkrywają przede wszystkim listy, szkice oraz portrety związane z Chopinem i jego bliskimi, jak też muzykę Chopina. Wiele z eksponatów prezentowanych jest w nietypowej formie - część listów wyświetlana jest na ekranie z równoczesnym ich odczytem. Muzyka Chopina rozbrzmiewa z licznych głośników. Jest też sala służąca jako audioteka, gdzie przy indywidualnych stolikach można posłuchać wybranych przez siebie utworów Chopina.
Niektóre rozwiązania techniczne zachwyciły mnie. Przykładowo przy historycznym fortepianie można na pulpicie rozstawić dostępne obok nuty Chopina. Utwór, na którym otworzymy nuty, zostanie głośno odtworzony, wraz z obrazem. Ten element najbardziej zapadł mi w pamięci, bo łączy w sobie wykorzystanie techniki z bardzo ciekawym doświadczeniem muzycznym dla zwiedzającego - wybór utworu, postawienie nut na pulpicie fortepianu, możliwość sprawdzenia w nutach, czy rzeczywiście wskazany przez nas utwór jest wykonywany. Jest tu technika, która czemuś służy.
Przy niektórych innych eksponatach czułam, że użycie multimediów nie wpływa znacznie na zainteresowanie treścią - często wydawało mi się, że jedyna zmiana to ta, że dawna szklana gablota została zastąpiona przez monitor. Myślę, że kolejne obiekty w muzeum, które byłyby interaktywne w sposób przemyślany, jeszcze bardziej zwiększyłyby zainteresowanie zwiedzających. Jednak i obecnie jest to miejsce, które z pewnością warto odwiedzić.